Przejdź do głównej zawartości

Posty

Jak to się ustawiło.

Jak to w życiu się dzieje, sytuacje bezwzględnie się powtarzają, nieraz aż do przesady. Jak żeśmy utknęli gdzieś tam, w naszych doświadczeniach na pewnej nieprzebytej, nie rozwiązanej, „nie puszczonej” sytuacji – ten sam potencjał emocji opartych na relacjach z otoczeniem wróci do nas dając nam kolejną szanse na odbycie wycieczki po meandrach naszych wewnętrznych uwarunkowań.      Od dwóch i pół miesiąca żyje na południowej półkuli naszego pięknego globusa, pomiędzy Terra Australis, a Tajlandzkimi wybrzeżami przepełnionymi turystycznym szumem. Indonezja, bo teraz o niej, składa się z kilkunastu tysięcy wysp, tysięcy języków i wielu rdzennych wciąż żywych kultur. A u mnie - Odwrócenie – bo tylko tak mogę nazwać proces który przywiódł mnie tutaj proces nieustannie się tutaj odbywający. Najlepiej jednak zacząć tą historię choć minimalnie od początku… Zanim dostrzegłem zależności (zawsze zajmuje mi to trochę czasu), byłem zaskoczony jak wiele spraw ma się tutaj najnormalniej w świec

Krok.

       Nie jest mi znany system rozwoju duchowego, czy nawet systemu rozwoju psychologicznego w którym za wzrost uważało by się gromadzenie dóbr... Więcej i więcej, w ciągłym pędzie ku zwiększeniu ilości posiadania odsuwamy się od spotkania czystej esencji tego kim jako nagie charaktery, jesteśmy. Wydaje się nam, współczesnym ludziom że stanowi nas to co mamy. Że definiuje nas ilość, a nie jakość form którymi podczas życia obrośliśmy. Być może przekonstruowaliśmy w oparciu o ten paradygmat strukturę społeczną, a i nasza konstrukcja psychiczna zaczyna doświadczać transformacji pod naciskiem powyższej idei posiadania. Chcemy być wolni. Rzecz jasna żyjemy w świecie w którym faktycznie, odpowiednia kwota na koncie jest w stanie stworzyć w nas poczucie że mamy swobodę ruchu w każdą stronę. Mamy wtedy narzędzia do realizacji swoich pasji... no ale tak, czym właściwie jest ta pasja... Tej odpowiedzi często zasób finansowy nie ofiaruje nam w gratisie. Podczas swojego życia byłem i jestem

Tabu.

  O nich się nie rozmawia.  Nie pyta się za dużo, za dużo szczegółów nie przystoi znać. Chyba że któraś z nich przychodzi i puka namiętnie w nasze drzwi. Poruszamy się w tańcu z nimi nie do końca znając układ kroków. Improwizujemy reakcje, kopiujemy schematy pozostawione nam przez pamięć. Jedna podobno wyklucza drugą, a może i na pewno następna kończy poprzednią. Obydwie przychodzą znienacka, chociaż spodziewamy się ich na co dzień. Zdarza nam się zapominać, ale tak naprawdę chcemy pamiętać. Czy są naszym kulturowym wentylem bezpieczeństwa? Sacrum Życia ?   Pierwsza może być młoda, świeża jak poranny wiatr. Kwitnie zazwyczaj obfitymi pąkami nadziei. Przynosi odświeżenie. Uczy się nas że sprowadza szczęście. Wiosna. Pełnia. Objawienie. Ma kilka twarzy które odbijają się miliardami refleksów. Wierzymy że nas ukoi. Spotkanie pary oczu.  Dotknięcie ciepłej skóry inną skórą. -Jak jej się zmysłowo układają włosy, zupełnie jak fale na oceanie. -Jaki on ma głęboki głos, czuje że do

Tkwienie czy trwanie.

   No i utknęliśmy. Niby nikt nas nie trzyma, prócz zdrowego rozsądku nic nie każe pozostawać nam tu gdzie jesteśmy. Trafiłem do Bernd'ta i Martiny po raz pierwszy zaraz po kilku miesiącach pracy na nocne zmiany w jednym z Lizbońskich hosteli. Dobrze wspominam stolice Portugalii. Wczoraj idąc z ciężkim plecakiem pełnym jedzenia tą samą trasą która przyszedłem tu trzy lata temu intensywnie wspominałem ten epizod. Recepcja w  przepełnionym turystami hostelu, odsypianie zarwanych nocek wśród gwaru wąskich uliczek tego portowego miasta. Tłumy ludzi, puste kamienice dosłownie krok za rogiem przepełnionych turystycznych szlaków. Szeroka rzeka a na niej mosty, muzea i wszechobecna historia pierwszych podróży człowieka w nieznane zakątki globu. Włóczyłem się wieczorami po dzielnicach imigranckich. Kupowałem paczkę ciastek i kawę w lokalnym markecie żeby siedząc na murku przy fontannie obserwować zacięte mecze krykieta rozgrywane pomiędzy hindusami, i bliżej nie określoną bandą z  byłych p

Autostop.

Przeliczyłem, nie mierzyłem.  Postanowiłem wyciągnąć taką właśnie jak poniższa średnia. Głownie lądem, aczkolwiek zdarzały się też powietrzne wojaże,wodnych też nie brakowało. Azja, Afryka, Europa, Ameryka, Oceania. Sumując tak właśnie uśredniana kwotę, wygląda na to ze mam co najmniej 250 tysięcy kilometrów na liczniku. Biorąc pod uwagę że  większość była zrobiona na czterech kołach, z prędkością ( kolejny raz z lenistwa uśredniona) 100 km na godzinę wychodzi na jakieś dwa miesiące bez przerwy spędzone w poruszającym się aucie. Nie jeden kierowca ciężarówki by mnie wyśmiał, bo nie jest to jakaś zatrważająca wartość, ale... Najlepiej stanąć w dobrze widocznym miejscu, osobiście używam kartki z kierunkiem w który chcę się dostać. Miasto wioska, czasem kraj. Zależy w której części globu jestem - "zasady" są inne, albo też ich nie ma. Co jest na pewno - to efekty. Próbowałem już z psem, psami, para mieszana, parą niemieszana, trójka, czwórka, siódemka. W lato, w zimę, w

Cierpienie

Posiadam przenikliwą świadomość że w skali świata, w skali całości jednostka może być jedynie zapalnikiem zmian. Ale jak pamiętam z dzieciństwa, domino jako skomplikowany układ zmiennych jest w stanie ulec całkowitemu przeobrażeniu pod wpływem jednego z elementów. Czytam, jakoś tak już mam że czytam. Od dziecka właściwie, mam też wrodzoną umiejętność wnikliwej obserwacji. Włączyłem dziś rano telewizor, japoński kanał informacyjny. Jedyny jaki tu mam po angielsku. Również jedyny w miarę obiektywny, ponieważ media w Indonezji są pod kuratelą islamu, oraz wojskowej dyktatury poprzednich dysydentów. Czytam polskie newsy w sieci. Coraz mniej z nich rozumiem, być może cofam się w rozwoju. Trzeba wziąć też taką opcje pod uwagę. Im więcej wiem, im lepiej znam historię ludzkości tym większy czuje ból i wstyd kiedy patrzę w lustro. Prezydent Obama w garniturze za milion baksów nakładający sankcje gospodarcze na Rosjan... kto to odczuje panie prezydencie ?? Bo na pewno nie Władimir P. Obżarci bo

Wrona.

Zaimponował mi ten człowiek. Głównie tym że miał zawsze przy sobie nożyczki. Poprostu, jako narzędzie w podróży. Obecnie patrząc na mój niezbędnik zauważam sporo inspiracji od ludzi którzy podzielili się ze mną swoim doświadczeniem. Czasem werbalnie, częściej jednak nie. Napewno nie ukrywali niczego, a wprawne oko szybko się uczy. Ze znajomości z Wroną pozostały mi właśnie nożyczki, nie ruszam się bez nich nigdzie dalej niż na kilka dni od gniazda.  Rzecz jasna nie jest to jedyna rzecz która ze mną pozostała ... Nie do końca jestem pewny gdzie się poznaliśmy, ale myślę że przebywając w podobnym środowisku stało się to znacznie wcześniej niż jesteśmy w stanie sobie przypomnieć. Środowisko to było dość... nietypowe. Polska śmietanka wywrotowców pod tęczową flagą. Obarczona, lub obdarowana opieką nad starą łemkowską chatą w lesie, a właściwie na skraju wsi. A najdokładniej w polskich górach. Bywaliśmy tam obydwaj, nawet przez jakiś czas traktowaliśmy to miejsce jako swoje. Co prawda

9. Eremita

Samotność. Ostatnio bardzo popularne słowo. Pomimo powiększającej się drastycznie populacji. Epidemii ludzkości na planecie ziemia, termin ten używany jest wokół nad wyraz często. Przeludnienie, bo inaczej się tego nazwać nie da. Zrobiło się nam tu cieleśnie gęsto. Za gęsto. Choć może się to wydać logicznemu obserwatorowi absurdalne, samotność stała się znaczącą częścią naszej codzienności. Przerost ego nad treścią spowodował że gramy chętnie tylko na pierwszych skrzypcach. Jak nigdy dotąd człowiek usiłuje odciąć się od źródeł naturalnego zasilania, pozostać sam ze sobą, o własnych siłach. Trudno jednak ocenić obiektywnie taką transformacje będąc jej częścią. Być może jest ona spowodowana naturalnym dążeniem do wysublimowania jednostki z masy zwanej społeczeństwem, a może to mechanizm ewolucji mający na celu poprzez osłabienie, i w efekcie zniszczenie więzi międzyludzkich, spowolnić nasz zaborczy pęd do zagarnięcia tej planety na absolutną wyłączność. Doświadczenie samotności, osamot