Zaimponował mi ten człowiek. Głównie tym że miał zawsze przy sobie nożyczki. Poprostu, jako narzędzie w podróży. Obecnie patrząc na mój niezbędnik zauważam sporo inspiracji od ludzi którzy podzielili się ze mną swoim doświadczeniem. Czasem werbalnie, częściej jednak nie. Napewno nie ukrywali niczego, a wprawne oko szybko się uczy. Ze znajomości z Wroną pozostały mi właśnie nożyczki, nie ruszam się bez nich nigdzie dalej niż na kilka dni od gniazda. Rzecz jasna nie jest to jedyna rzecz która ze mną pozostała ... Nie do końca jestem pewny gdzie się poznaliśmy, ale myślę że przebywając w podobnym środowisku stało się to znacznie wcześniej niż jesteśmy w stanie sobie przypomnieć. Środowisko to było dość... nietypowe. Polska śmietanka wywrotowców pod tęczową flagą. Obarczona, lub obdarowana opieką nad starą łemkowską chatą w lesie, a właściwie na skraju wsi. A najdokładniej w polskich górach. Bywaliśmy tam obydwaj, nawet przez jakiś czas traktowaliśmy to miejsce jako swoje. Co prawda