Jest taka historia. Bóg wszechmogący
tworzy na swoje podobieństwo człowieka. Adam Adam. Człowiek
Człowiek.
Adam osadzony został w całkiem
przyjaznym środowisku. Ciepło, zielono i miło. Jest stworzyciel.
Adonai. O niech będzie wielbiony. Przecież jest Jedyny.
Adonai dba o to żeby Adamowi się
wiodło. W końcu jak kość z kości, ciało z ciała na Swoje
podobieństwo go stworzył.
Tak jak każdy doświadczał samotności,
tak też i Adam jej dotknął...
Natura. Ta obecność jest
obezwładniająca. Jesteśmy razem z całym istnieniem otoczeni nią
jak matczynym uściskiem. W niej powstajemy, i w niej się odradzamy.
Nie ma nas poza nią. Jest chaotyczna. Nieprzewidywalna. Czasem
makabrycznie precyzyjna.
Myślę że jest w kulturze, i historii
dość konkretne świadectwo kultu matki. A konkretniej matki ziemi –
bogini. Matriarchat trwało wystarczająco długo żeby pozostawić
po sobie wyraźne ślady. W przeciwieństwie do nam współczesnych
czasów, miał on charakter dominujący.
Adam zażądał towarzystwa. Człowiek
chciał mieć z kim dzielić swoją codzienność. Skoro Elohim to
zobaczył nie trwało długo żeby zadziałać. Wziął kawałek
gliny, i ponownie na swoje podobieństwo ulepił Adamowi towarzyszkę.
Lilith. Stanęła z nim ramię w ramię. Jak i
on idealnie podobna do stwórcy.
Czy to zmiana opcji politycznej po
wyborach, czy transformacje z eonu na eon w ludzkiej naturze głęboko
siedzi potrzeba dyskredytacji poprzednika. Czy to były chłopak,
czy poprzedni właściciel samochodu raczej nie ujdzie mu się bez
solidnego komentarza. Czasami kończy się tylko na delikatnym
podsumowaniu w czasie przeszłym. A czasem na rozjechaniu poprzedniej
opcji każdym dostępnym kalibrem na sto pokoleń w dół.
Adam chciał być na górze, i ona
chciała być na górze. Nie miała ochoty być podległa, co z tego
że był tu pierwszy. Byli tacy sami. Identycznie odbici z obrazu
Najwyższego. Powinien to rozumieć, to jasne. Wszystko wokół
traktowało ją tak samo jak jego. Wiatr wiał i chłodził jego
ciało, identycznie jak jej. Deszcz moczył jej włosy wtedy kiedy i
jego mokły. Nie było ptaka, czy sarny która reagowała by inaczej
na jego kroki, niż na jej cichy chód. Byli jednością, czasem
odnosiła wrażenie że tylko w swojej wyobraźni oddziela siebie od
niego. Ale on chciał być na górze. I Elohim go
wysłuchał. A w niej zawrzało, bo zrozumiała że zna jego imiona,
że jest tu dłużej niż Adonai.
Podobno teraz przychodzi po niemowlaki,
dusi je w pierwszych dniach życia. Napada na kobiety w ciąży,
zabija je lub pozbawia płodów. Czy może być gorsze miejsce dla
kobiety niż być mordercą dzieci ?
Powija demony, całe ich zastępy.
Została matką zła. Kiedyś przecież była Sową Nocy,
otoczona czcią. Niosąca odwieczną mądrość.
W Pełni swoich cykli szanowana i rozumiana jako absolutna
w każdej swojej postaci. Matka. Kochanka. Hestia i Kali. Pierwsza
brama. Upadła w buncie przeciw nowemu, poległa w dualnym umyśle z
kretesem. Ustępuje tronu w odwiecznym tańcu zmian.
Po tym jak odeszła El stworzył
człowiekowi kolejną. Ogród, bo tak ją nazwał nie była efektem
ponownego ryzyka. Tym razem Adonai wziął część ciała człowieka,
dokładniej jego żebro. I z żebra podarował Adamowi Ewę. To nie
jest tak że jeśli było się raz człowiekiem, to można o tym
zapomnieć. I to nie jest tak że dokładna, posłuszna Ewa nie miała
w sobie jako kobieta potencjału do buntu.
Żyjemy w tych pięknych, choć
intensywnych czasach w których możemy wyraźnie obserwować zmiany.
Rachuby ulegają rozpadowi. Rodzą się idee, i idee umierają.
Lilith teraz to punkt grawitacyjny. Partnerka niosącego światło.
Zabobon. Co rozpoznane, może się zintegrować.
Emancypacja. Siła do emancypacji to
znak naszych czasów, naszej kropki na drodze kultury.
Pytanie tylko gdzie skończy Bóg
Ojciec kiedy wróci Bogini Matka.
Komentarze
Prześlij komentarz